***
Andreas
Impreza
trwa w najlepsze, a ja wreszcie zbieram się na odwagę i podchodzę do
dziewczyny, która siedzi przy barze, popijając drinka. Wygląda jak milion
dolarów.
- Cześć, Lily! - szepczę wprost do jej ucha i czuję jak
przechodzi przez nią dreszcz. Uśmiecham się na jej reakcje i chcę udawać, że
nie reaguję na nią tak samo. Siadam na krześle obok niej, a potem zamawiam dla
niej i dla siebie drinka.
- Drinkiem mnie nie przekupisz - mówi, ale i tak zaczyna go
pić. Przed jej wyjazdem do Berlina była inna. Szara myszka, nieśmiała, a
teraz... Teraz to zupełnie inna dziewczyna.
- Nie muszę Cię przekupywać - oznajmiam i tym razem to ona
się uśmiecha. Podoba mi się ta gra, którą wspólnie stworzyliśmy...
- Czyżby... A ja muszę? - pyta, patrząc na mnie i
przekręcając swoją głowę w drugą stronę. Przyprawia mnie o szaleństwo!
- Już dawno przekupiłaś - oznajmiam i słyszę jej głośny
śmiech. Jest tak cholernie słodka...
- Zatańczysz? - zadaję kolejne pytanie, na co ona tylko kiwa
głową i podaję mi rękę. Łatwo poszło... Wychodzimy
na parkiet i zaczynamy kołysać się w rytm piosenki. Gdy trzymam ją w ramionach,
czuję, że wszystko odpływa. Jej uśmiech i wzrok przeszywa mnie od środka. Jest
tutaj, ze mną, a ja jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie wiem,
czym moja reakcja na jej osobę jest spowodowana, ale nie chcę obchodzi mnie to.
Wystarczy mi ten stan, w którym się znajduję. Dotykam jej policzka i zbliżam
swoją twarz do niej... Jestem tak blisko...
- Andreas - słyszę za swoim plecami i czuję wściekłość. Kto
śmiał przerwać mi w takim momencie? Odwracam się i widzę Doris...
***
Lily
Po
wczorajsze imprezie w mojej głowie szumi od zbyt dużej ilości alkoholu we krwi.
Zapomniałam, że mam słabą głowę i za bardzo zabalowałam. Najgorsze jest to, że
w tym wszystkim duży udział miał Wellinger. Wszyscy, naprawdę wszyscy, ale nie
on... Jednak, gdy urodzisz się pod ciemną gwiazdą, to tak jest, że wszystkie
nieszczęścia spadają właśnie na ciebie.
Nie
chcąc wysłuchiwać mojej matki, która za wszelką cenę chce mnie umoralniać i
każe żyć mi według jej zasad, wychodzę z domu. Ruszam ulicą właściwie bez
większego celu. Po pokonaniu kilku przecznic, widzę Andreasa. On mnie śledzi czy
co? Na sam jego widok mój puls się podnosi, a serce bije jak oszalałe.
- Znowu się spotykamy - mówi uśmiechnięty od ucha do ucha.
Naprawdę nie mam ochoty się z nim teraz spotykać, gdy nie wiem, dlaczego tak na
niego reaguje.
- Znowu zaczynasz rozmowę - odpowiadam, udając niewzruszoną.
To, co się dzieje w moim wnętrzu, jest niedorzeczne. Prawie go nie znam i nie
jestem młodą dziewczynką, która nigdy nie miała do czynienia z chłopcami...
- Nie bądź taka oschła. Dobrze wiem, że mnie lubisz - mówi,
a ja wybucham głośnym śmiechem. Nawet nie wie, jak bardzo ma rację...
- Wydaję Ci się - odpowiadam tylko i przyspieszam kroku, ale
Wellinger nie daje za wygraną.
- Wczoraj byłaś o wiele milsza - mówi, a ja czuję, że krew
ze mnie odpływa. Wczoraj dałam się ponieść... Wczoraj byłam za bardzo starą
sobą. Wczoraj - miało się nie zdarzyć.
- Bo za dużo wypiłam - oznajmiam. Naprawdę mam dość tej
rozmowy i jego. Cholerny Wellinger, który musiał namieszać w mojej głowie.
- Fakt. Na długo zostajesz? - mówi, zmieniając temat. Chyba
się go dziś nie pozbędę...
- Do końca wakacji - odpowiadam mu. Widzę jego zdziwienie na
twarzy. No tak... Przecież jestem według powszechnej opinii tą dumną i zbyt
pewną laską, która olała swoich przyjaciół, wybierając wygodne życie w wielkim
mieście. - To moje przyjaciółki, jeśli mogę je tak nazywać, nie chciały mieć
kontakt ze mną, a nie odwrotnie. Tłumaczyły to tym, że się zmieniłam, ale
prawda była taka, że to one miały mnie gdzieś.
- Może tak ci się tylko wydaje - mówi po chwili chłopak.
Czemu to taki idiota wprawia mnie w taki stan? Czemu ja mu się w ogóle
tłumaczę?
- Wiem, co mówię - oznajmiam podniesionym głosem. Andreas
patrzy wprost w moje oczy, a ja czuję, jak cała moja złość przemija i przez to
jestem jeszcze bardziej wkurzona na samą siebie.
- Dobrze. Wierzę Ci na słowo - mówi, posyłając mi uśmiech.
Nie chcę jego uśmiechu! Wpadam w panikę, której się potrafię zatrzymać. Biorę
kilka wdechów.
- Cieszę się - odpowiadam już uspokojona. Niedługo
zwariuję...
- Przyjdź wieczorem na mecz. Spotkasz starych znajomych -
mówi Wellinger. Patrzę na niego jak idiotka. To chyba najgłupszy pomysł jaki
słyszałam. Chociaż może nie jest wcale takie zły?
- Pomyślę o tym. Muszę lecieć. Do zobaczenie - odpowiadam
tylko i idę w zupełnym innym kierunku niż chłopak. Chcę stąd wyjechać i mieć
święty spokój, ale dobrze wiem, że kolejna ucieczka od problemów nic mi nie
da... Uciekałam za wiele razy....
***
Andreas
Siedzę
na trybunach, oglądając mecz. Za dwa dni muszę wyjechać na zgrupowanie, więc
chcę ostatnie chwile spędzić z przyjaciółmi. Doris cały czas nadaje, ale nie
słucham jej. Moje myśli są zajęte kimś innym. Lily... To dziewczyna zagadka. Z
jednej strony tajemnicza, zbyt pewna siebie, a z drugie miła, o wiele mnie
chamska... Dodatkowo uparta i dumna. Na samą myśl o niej na mojej
twarzy pojawia się uśmiech. Jestem tak bardzo ciekawy, czy dziś się pojawi na
meczu.
Nasza
drużyna zdobywa gol, wszyscy zaczynają krzyczeć i wznosić aplauz, a wtedy
pojawia się Ona. Lily... Widzę ją... Jest ubrana zupełnie inaczej niż rano. Ma
na sobie dość krótką, zwiewną sukienkę. Wygląda tak ślicznie... Wchodzi dumnie wraz
z Leą i zajmuje jedno z niewielu wolnych miejsc. Uśmiecha się do siostry, a jej
piękne oczy są zasłonięte przez okulary. Jestem tak radosny, chociaż w sumie
nie powinienem mieć powodu, ale ona przyszła. Jest tutaj! Tak blisko!
- Zobaczcie, kto się pojawił - słyszę głos Doris. Znam ją
dobrze i wiem, że jest zła na Lily, chociaż nie mam pojęcia dlaczego...
- Przestań to fajna laska i jeszcze ta figura... - mówi
Jackob, głośno się śmiejąc. Blondynka wcale nie jest w tak dobrym humorze jak
on. Czyżby była zazdrosna? Gdy się przyjaźniły, to ona była w centrum uwagi, a
teraz wszyscy mówią tylko o jej byłej przyjaciółce...
- Wcale nie jest taka ładna, prawda Andreas? - oznajmia
nagle blondynka, kierując pytanie do mnie. Przełykam głośno ślinę i zastanawiam
się, co odpowiedź. Patrzę na Lily, a raczej na jej plecy, bo jest odwrócona w
stronę boiska.
- Ja... - mówię i przerywam. Jeśli zgodzę się z Jackobem, to
Doris będzie zła, ale jeśli nie, okłamie samego siebie...
- Jak już mnie obgadujecie, róbcie to trochę ciszej - słyszę
nagle głos Lily i zamieram. Podnoszę głowę do góry, widząc jej rozbawiony wyraz
twarzy. - Wellinger masz minusa, że nie poparłeś kolegi.
- Przepraszam - mówię i posyłam jej uśmiech. Ona odpowiada
tym samym, a potem się odwraca. Jest w doskonałym humorze, w dodatku nie
krzyczy. Teraz nie rozumiem jej jeszcze bardziej...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńPowyższy rozdzial naprawde mi sie podoba. Nie za długi,nie za krótki. W sam raz ;)
Ciekawie sie dzieje meidzy Andim a Lily ;)
Intryguja mnie,naprawde.
Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, rozdział jest naprawdę bardzo sympatyczny ^^
Widać, że relacja między naszą dwójką coraz intensywniej się zmienia. Jestem tylko ciekawa, co z tego wszystkiego wyniknie :)
Weny, buziaki :**
Witam Aniołku :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj poprzez innego bloga i powiem, że mi się spodobało.
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to bardzo ładny szablon, na którym jest śliczna Lily i cudowne kwiaty.
Rozdział również mi się spodobał, nie był długi, ale też nie krótki, był przyjemny do czytania.
Później zerknęłam na bohaterów byłam w pozytywnym zaskoczeniu, bo zobaczyłam Welligera ( tego ,,szwaba'', na którego mama przeklina podczas skoków ) oraz dwie aktorki z Pamiętników Wampirów, więc tym mnie zupełnie kupiłaś.
Z chęcią przeczytam kolejny rozdział i dowiem się co z niego wyniknie. Oczywiście dodaję twoje opowiadanie do listy czytelnika.
Tym czasem zapraszam do mnie, nie jest idealnie, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam i życzę weny x
teenhunter-fanfic.blogspot.com
Cudo <3
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co myśleć. Nie tylko dla Andreasa Lily jest zagadką. Trudno przewidzieć, co może się wydarzyć między nią a Andreasem.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi czekać na kolejny rozdział.
Pozdrawiam!